How to properly poop? We do it wrong all our life [BOOK FRAGMENT]

Robienie kupy to ciągle temat tabu — nie chcemy o tym rozmawiać. A z tego wynikają same problemy, bo nasza wiedza w tym zakresie jest niewystarczająca, by działać na własną rękę. I tak, przez nieprawidłowe siedzenie na sedesie, dorabiamy się np. hemoroidów. A można by ich było bez trudu uniknąć, czego dowodzi niemiecka lekarka i popularyzatorka nauki Giulia Enders w książce «Historia wewnętrzna».

  1. Choć wypróżnianie się jest naturalną czynnością, to ludzie poważnie je sobie utrudnili
  2. Dziś tylko w niektórych krajach kupę robi się tak, jak powinno. Szybko i bez szkodliwego napinania mięśni
  3. Poniżej publikujemy fragment książki lekarki Giulii Enders dotyczący robienia kupy. Choć temat wydaje się zabawny, nie warto go bagatelizować. Sposób, w jaki się wypróżniamy ma ogromny wpływ na nasze zdrowie. I bardzo wiele o nim mówi
  4. More information can be found on the Onet homepage

Jak człowiek robi kupę? To sprytnie przemyślany mechanizm

W ludzkim organizmie wydalanie jest prawdziwie mistrzowskim osiągnięciem: dwa układy nerwowe współpracują sumiennie ze sobą, byśmy mogli dyskretnie i higienicznie pozbywać się naszych śmieci. Chyba żadne inne zwierzę nie załatwia się tak czysto i porządnie jak my. Nasz organizm wykształcił w tym celu mnóstwo pomysłowych urządzeń i opracował sporo sztuczek.

Zacznijmy może od tego, jak przemyślnymi mechanizmami zamykania dysponujemy. Zdecydowana większość z nas wie wyłącznie o istnieniu zewnętrznego zwieracza, dającego się świadomie zaciskać i rozluźniać. Jest też jednak i drugi, bardzo podobny mięsień, zlokalizowany kilka centymetrów głębiej, którym nie jesteśmy w stanie nijak sterować. Każdy z tych mięśni reprezentuje interesy innego układu nerwowego. Zwieracz zewnętrzny to lojalny współpracownik naszej świadomości. Gdy mózg dochodzi do wniosku, że nie pora na korzystanie z toalety, zwieracz zewnętrzny dostosowuje się posłusznie i zaciska tak mocno, jak tylko może. Zwieracz wewnętrzny zaś uczestniczy w procesach zachodzących w organizmie bez udziału świadomości. Nie bierze pod uwagę tego, że ciocia Bożenka uznaje puszczanie bąków za niestosowne. Interesuje go wyłącznie to, by w naszych wnętrznościach wszystko przebiegało jak należy. Mamy ochotę puścić bąka? Zwieracz wewnętrzny pragnie, by żyło nam się jak najlżej. Gdyby to od niego zależało, również ciocia Bożenka częściej mogłaby sobie pofolgować. Najważniejsze, żeby w środku działo się dobrze i by nic nam nie dokuczało.

The rest of the text is below the video.

Obydwa zwieracze odbytu muszą ze sobą ściśle współpracować. Gdy niestrawione resztki jedzenia docierają do poziomu zwieracza wewnętrznego, ten automatycznie się otwiera. Nie przepuszcza jednak wszystkiego od razu do swojego zewnętrznego kolegi, tylko na początek wypuszcza swoisty „balon próbny”. W przestrzeni pomiędzy zwieraczami znajduje się mnóstwo komórek receptorowych. Badają one dostarczony produkt, określając, czy ma postać stałą czy gazową, a rezultat swojej analizy wysyłają do centrali, czyli mózgu. W tym momencie mózg podejmuje decyzję, na przykład: „Trzeba zaraz iść do łazienki!”… A może wystarczy tylko puścić bąka?

  1. Sprawdź też: Według lekarzy kilka do kilkunastu bąków dziennie to norma

Robi wówczas to, co w swojej „świadomej świadomości” tak dobrze potrafi – dostosowuje nasze działanie do wymogów świata zewnętrznego. W tym celu zbiera informacje od oczu i uszu i włącza funkcję „Porównaj z dotychczasowymi doświadczeniami”. W ten sposób mózg błyskawicznie formułuje pierwszą ocenę, którą odsyła z powrotem do zwieracza zewnętrznego: „Hej, rozejrzałem się, siedzimy właśnie u cioci Bożenki w salonie – bąk od biedy ujdzie, jeśli dasz radę puścić go cicho i dyskretnie. Dalsze kroki raczej niewskazane”. Zewnętrzny zwieracz wykazuje zrozumienie dla trudnej sytuacji i w swojej lojalności z całej siły się zaciska. Wówczas sygnał odbiera także zwieracz wewnętrzny, który do decyzji podjętej przez kolegę podchodzi z respektem. Oba mięśnie sprzymierzają się i niestrawione resztki pokarmu ustawiają w kolejce. Wiadomo, resztki kiedyś będą musiały się wydostać na zewnątrz, ale niekoniecznie tu i teraz. Za jakiś czas zwieracz wewnętrzny pośle po prostu kolejny „balon próbny”. Jeśli zdążyliśmy już wrócić do domu – hulaj dusza!

Trzymać czy od razu pędzić do łazienki?

Nasz wewnętrzny zwieracz to solidny gość i poważnie traktuje swoją pracę. Hołduje zasadzie: niech wychodzi, co ma wyjść. I tyle, nie należy się nad tym dłużej zastanawiać. Zwieracz zewnętrzny zaś wciąż musi mierzyć się ze skomplikowanym światem: teoretycznie można by przecież skorzystać z cudzej ubikacji, ale może lepiej nie? Przecież chyba znamy się już na tyle dobrze, że bąk nie będzie jakąś straszną gafą – ale czy koniecznie właśnie ja muszę przełamywać takie tabu? Jeśli teraz nie pójdę do toalety, kolejna okazja nadarzy się dopiero wieczorem, a to może oznaczać nieprzyjemności w ciągu dnia!

Powyższe „dywagacje zwieraczy” na pierwszy rzut oka nie zasługują na Nobla, ale w gruncie rzeczy to podstawowe kwestie, które definiują nasze człowieczeństwo: z jednej strony, na ile ważny jest dla nas wewnętrzny świat fizjologiczny, a z drugiej strony – na jakie kompromisy jesteśmy gotowi pójść, by dobrze wypaść w oczach innych. Jeden będzie dokładał wszelkich starań, by powstrzymać paskudnie dręczące wiatry, a potem w domowym zaciszu męczył się z bólem brzucha. Drugi przy rodzinnym obiedzie poprosi babcię, by lekko pociągnęła go za paluszek, i na ten „sygnał” rozpocznie donośną kanonadę gwoli rozbawienia krewnych.

  1. Redakcja poleca: Najczęstsze problemy z kupą

Wydaje się, że na dłuższą metę najlepiej byłoby zająć pośrednie stanowisko. Jeśli przez dłuższy czas wielokrotnie odmawiamy sobie prawa do skorzystania z toalety, choć bardzo tego potrzebujemy, nasz zwieracz wewnętrzny zostaje sterroryzowany, poddany reżimowi surowej „reedukacji”. Otaczająca go muskulatura i on sam są tak często upominane i karcone przez zwieracz zewnętrzny, że całkiem tracą ducha. A gdy komunikacja pomiędzy obydwoma zwieraczami zamiera, nierzadko pojawiają się zaparcia. Podobna sytuacja może wystąpić u kobiet po urodzeniu dziecka, nawet jeśli świadomie nie powstrzymywały się od korzystania z toalety. A wszystko dlatego, że podczas porodu pękają niekiedy delikatne włókna nerwowe odpowiedzialne za komunikację pomiędzy obydwoma zwieraczami.

Dobra wiadomość jest taka, że również nerwy mogą się z czasem zrosnąć. Bez względu na to, czy uszkodzenia powstały w wyniku porodu czy w inny sposób, pomocna może okazać się terapia typu biologicznego sprzężenia zwrotnego (biofeedback). Pozwala ona pozostającym w separacji zwieraczom ponownie nawiązać przyjazne stosunki. Przy użyciu specjalistycznego sprzętu dokonuje się pomiarów efektywności współpracy jednego zwieracza z drugim. Kiedy komunikacja przebiega bez zakłóceń, pacjent otrzymuje nagrodę w postaci sygnału dźwiękowego lub włączenia się zielonej lampki. Całość przypomina trochę telewizyjny quiz: kiedy udzielasz dobrej odpowiedzi, zapalają się światełka i rozlega miły dla ucha dźwięk. Tyle że zabawa odbywa się w gabinecie lekarskim, z elektrodą w pupie. Gra jest warta świeczki, bo gdy pomiędzy zwieraczami znów zapanuje zgoda, od razu znacznie zmniejszy się stres związany z wizytami w ubikacji.

Jak siadać na sedesie? Całe życie robimy to źle

Od czasu do czasu warto zastanowić się nad własnymi przyzwyczajeniami. Czy rzeczywiście chodzę na przystanek najkrótszą i najładniejszą drogą? Czy pracowite zaczesywanie „pożyczki” na łysinkę pośrodku jest na pewno modne i potrzebne? Albo właśnie: czy prawidłowo siedzę na sedesie? Na takie pytania nie ma jednej dobrej odpowiedzi – ale już samo ich zadawanie może przynieść ciekawe rezultaty.

Do takiego samego wniosku musiał też dojść Dov Sikirov. Ten izraelski lekarz poprosił swego czasu 28 ochotników, by spróbowali oddawać stolec w trzech różnych pozycjach: siedząc na zwykłym sedesie jak na tronie, mozolnie zawisając nad wyjątkowo małą muszlą klozetową albo po prostu kucając, tak jak robimy to w plenerze. Mierzył przy tym czas, a na koniec rozdał uczestnikom kwestionariusze do wypełnienia. Rezultat był absolutnie jednoznaczny: wypróżnianie w pozycji kucznej trwało przeciętnie zaledwie około 50 sekund i było odczuwane przez badanych jako całkowite. Ta sama akcja przeprowadzana w pozycji siedzącej zajmowała średnio 130 sekund i nie dawała poczucia pełnego sukcesu. Czemu tak się dzieje? Ponieważ mechanizm odpowiedzialny za zamykanie jelit jest tak zaprojektowany, że nie otwiera się całkowicie w pozycji siedzącej. Wokół jelita, niczym pętla lassa, jest owinięty mięsień, który, gdy siedzimy lub stoimy, podciąga je, tak że powstaje załomek podobny do tego, jaki tworzy się czasem na wężu ogrodowym. Można wtedy zapytać siostrę, czemu z węża nie leci woda, a gdy ona zajrzy do wylotu rury, szybko puścić wąż, by po kilkunastu minutach dostać od mamy szlaban…

  1. Przeczytaj również: Jak oczyścić jelita – dlaczego warto i kiedy należy to zrobić?

Ale wracajmy do jelit: oto kupa trafia najpierw na zakręt. I tak jak podczas jazdy na autostradzie – musi zwolnić. Dzięki temu, gdy siedzimy lub stoimy, zwieracze nie muszą się tak natężać, by utrzymać wszystko w środku. Kiedy mięsień się rozluźni, zakrzywienie znika. Trasa znów jest prosta jak strzelił i można spokojnie dodać gazu. Wypróżnianie się w kucki jest dla nas naturalne od czasów prehistorycznych – nowoczesne sedesy pojawiły się dopiero pod koniec osiemnastego wieku wraz z wprowadzeniem ubikacji w budynkach. Argumenty w rodzaju: „Już człowiek jaskiniowy robił to w ten sposób” nie cieszą się zwykle wśród lekarzy najlepszą opinią. No bo kto powiedział, że w pozycji kucznej mięsień rozluźnia się znacznie lepiej, a droga, którą podążają odchody, rzeczywiście się prostuje?

Aby to sprawdzić, japońscy naukowcy prześwietlali ochotników promieniami rentgenowskimi podczas załatwiania grubszej potrzeby, podawszy im wcześniej doustnie świecący środek cieniujący (kontrast). W rezultacie dowiedzieliśmy się dwóch rzeczy. Po pierwsze, rzeczywiście, gdy kucamy, przewód pokarmowy pięknie się prostuje i wszystko idzie jak po sznurku. Po drugie, są na świecie ludzie, którzy dla dobra nauki dadzą się nafaszerować świecącymi substancjami i prześwietlać rentgenem, gdy robią kupę.

Muszę przyznać, że jedno i drugie daje do myślenia. Hemoroidy czy choroby takie jak uchyłkowe zapalenie jelita grubego lub nawet zwykłe zaparcia występują niemal wyłącznie w krajach, w których podczas wypróżnienia zasiada się na – nomen omen – stolcu. Powodem tych dolegliwości, zwłaszcza gdy pojawiają się u młodych osób, nie jest bynajmniej zwiotczenie tkanek czy coś w tym rodzaju, tylko zbyt duży ucisk na jelita. Niektórzy ludzie całymi dniami napinają też mięśnie brzucha ze zdenerwowania, często w ogóle nie zdając sobie z tego sprawy. To ścisk panujący w naszych wnętrznościach sprawia, że hemoroidy wypadają na zewnątrz. On też jest powodem tworzenia się uchyłków – uwypuklania się na zewnątrz tkanki tworzącej ściany jelita. Te maleńkie wybrzuszenia kształtem przypominają żarówki.

Oczywiście, nasz sposób korzystania z toalety nie jest jedyną przyczyną powstawania hemoroidów i uchyłków. Trzeba też jednak zaznaczyć, że wśród olbrzymiej rzeszy ludzi, którzy wypróżniają się w kucki (a jest ich na całym świecie ponad 1,2 miliarda), uchyłkowatość jelit nie występuje prawie wcale, a i hemoroidy są znacznie rzadsze. My zaś mozolnie wyciskamy tkankę przez pośladki i w rezultacie lądujemy u lekarza – a wszystko dlatego, że dumne zasiadanie na sedesie jest bardziej eleganckie niż jakieś przedpotopowe kucanie… Lekarze podejrzewają też, że częste napinanie się na sedesie wydatnie zwiększa ryzyko żylaków, wylewów, a także omdleń podczas defekacji.

Pewien znajomy przysłał mi z wakacji we Francji takiego oto esemesa: „Francuzi to dranie – ktoś ukradł muszle klozetowe z trzech kolejnych stacji benzynowych!”. Wybuchnęłam śmiechem: po pierwsze dlatego, że jak podejrzewałam, napisał to całkiem serio, a po drugie, przypomniałam sobie, jak sama pierwszy raz stanęłam w progu francuskiej ubikacji. Jak to, mam się męczyć w kucki, bo wy nie możecie postawić zwyczajnej muszli? – pomyślałam rozżalona i w osłupieniu wpatrywałam się w ziejącą przede mną wielką dziurę. W wielu krajach Azji, Afryki i na południu Europy ludzie błyskawicznie załatwiają grubszą potrzebę w pozycji „zapaśnika” lub „narciarza”. My tymczasem spędzamy mnóstwo czasu na porcelanowym tronie, czytając gazetę, mnąc w dłoniach papier toaletowy, wypatrując niedoczyszczonych kafelków albo po prostu cierpliwie gapiąc się na ścianę przed sobą.

Gdy odczytywałam powyższy tekst mojej rodzinie zebranej w salonie, zauważyłam na wielu twarzach grymas irytacji. Czyż mamy teraz wszyscy wdrapywać się na nasz porcelanowy tron i nieprzyzwyczajeni do kucania kiwać się nad dziurą, gdy chcemy po prostu zrobić kupę? Odpowiedź brzmi: nie i pal sześć hemoroidy! Chociaż na pewno byłoby zabawnie tak ustawić się w kucki na sedesie… Ale nie jest to bynajmniej konieczne, ponieważ można kucać na siedząco. Warto tego spróbować zwłaszcza wtedy, gdy nie udaje nam się załatwić wszystkiego za jednym posiedzeniem: tułów pochylamy lekko do przodu, a stopy opieramy na niskim stołeczku – i już! Wszystko jest pod właściwym kątem, można spokojnie czytać, miąć papier albo gapić się przed siebie, i to bez żadnych wyrzutów sumienia.

Fragment pochodzi z książki «Historia wewnętrzna. Jelita — najbardziej fascynujący organ naszego ciała» Giulii Enders (Wydawnictwo Feeria).

Do you have constipation problems? Try the organic tea recommended for defecation problems.

Also read:

  1. How long does it take to urinate? The “20 second test” can tell you that something is wrong with your health
  2. A simple dehydration test. Grab the skin and hold for a few seconds
  3. Where does blood in stool come from? [WE EXPLAIN]
  4. Is frequent bowel movement a symptom of an illness?

The content of the medTvoiLokony website is intended to improve, not replace, the contact between the Website User and their doctor. The website is intended for informational and educational purposes only. Before following the specialist knowledge, in particular medical advice, contained on our Website, you must consult a doctor. The Administrator does not bear any consequences resulting from the use of information contained on the Website. Do you need a medical consultation or an e-prescription? Go to halodoctor.pl, where you will get online help – quickly, safely and without leaving your home.

Leave a Reply