Najnowsze badanie sugeruje, że leki przyjmowane przez miliony osób wcale im nie pomagają: jak wykazali amerykańscy naukowcy, pacjenci zażywający beta-blokery na przestrzeni ostatnich trzech i pół roku wcale nie umierali rzadziej na zawały, udary, ani też nie trafiali rzadziej do szpitala w związku z tymi przypadłościami.
Wytyczne obowiązujące w brytyjskiej służbie zdrowia stwierdzają, że wszystkim osobom, które przeszły atak serca, należy przepisywać beta-blokery. Są one również szeroko stosowane u pacjentów, których uważa się za należących do grupy podwyższonego ryzyka. Specjaliści uważają, że w świetle nowych danych wytyczne te mogą ulec zmianie – ale apelują do chorych, by samowolnie nie odstawiali z dnia na dzień tych środków.
Badacze z New York University przeanalizowali historie choroby 44 700 osób, które miały atak serca albo chorobę serca lub też uznano je za zagrożone nimi. W żadnej z tych grup wskaźnik późniejszych zachorowań ani śmiertelność u pacjentów zażywających beta-blokery nie były niższe. Naukowcy dodali, że niektórych pacjentów, zwłaszcza tych, którzy niedawno przeszli atak serca, leki te mogą chronić, ale potrzebne są dalsze badania mające stwierdzić, kto dokładnie zalicza się do tej kategorii.
Leczenie beta-blokerami pozostaje standardem w przypadku pacjentów z miażdżycą, zwłaszcza jeśli przeszli atak serca. Uzasadnieniem takiej terapii są relatywnie stare badania, w większości poprzedzające współczesne metody leczenia, w tym reperfuzję. Tymczasem wyniki te ekstrapolowano szeroko na pacjentów z miażdżycą albo nawet na pacjentów z podwyższonych grup ryzyka, ale bez zdiagnozowanej miażdżycy. Nie wiadomo, czy te ekstrapolacje te są uzasadnione, napisali badacze na łamach Journal of the American Medical Association.
W ostatnich latach lekarze zaczęli odchodzić od rutynowego przepisywania beta-blokerów pacjentom, którzy nie przeszli ataku serca, ponieważ wcześniej już ukazywały się analizy dowodzące ich niewielkiej skuteczności. Mimo to środki te są wciąż powszechnie stosowane.
Brytyjski National Institute for Health and Clinical Excellence rekomenduje beta-blokery na schorzenia takie jak: zawały, niewydolność serca, niedokrwienie mięśnia sercowego i migotanie przedsionków. Co roku wypisuje się na nie dziesiątki milionów recept. – Beta-blokery powszechnie przepisuje się w leczeniu rozmaitych schorzeń, w tym nadciśnienia i niewydolności serca. Opisane badanie poprawia nasze rozumienie tego, kto skorzysta, a kto nie, na ich przyjmowaniu – powiedziała Amy Thompson, pielęgniarka kardiologiczna z British Heart Foundation.
Aktualne rekomendacje stwierdzają, że należy je oferować każdemu, kto przeszedł ostrą niewydolność serca, ponieważ dowiedziono że obniżają ryzyko nawrotu choroby oraz zgonu. Jednakże wytyczne te podlegają ciągłym rewizjom i wyniki amerykańskich badań w dużym prawdopodobieństwem zostaną wzięte pod uwagę przy kolejnym uaktualnieniu. Jeśli ktoś bierze beta-blokery, nie powinien ich samowolnie odstawić, ponieważ może to prowadzić do pogorszenia objawów choroby. Wszelkie wątpliwości co do zaleconej metody leczenia należy najpierw omówić ze swoim lekarzem.
Tekst: Chris Smyth