Nowy wirus, podobny do zarazka wywołującego SARS — zespół ostrej ciężkiej niewydolności oddechowej, który w 2002 r. uśmiercił 800 osób na świecie, wykryto u mężczyzny w Wielkiej Brytanii — informuje Reuters powołując się na Światową Organizację Zdrowia (WHO).
Zarazek, wyizolowany z organizmu 49-letniego mężczyzny z Kataru, który wcześniej przebywał w Arabii Saudyjskiej, należy do koronawirusów, czyli tej samej grupy, co powodujący wyjątkowo groźne zapalenie płuc wirus SARS.
Koronawirusy są odpowiedzialne za 10–20 proc. wszystkich przeziębień. Ich nazwa wywodzi się z łac. corona, oznaczającego koronę, ponieważ podobny kształt mają otoczki wirusów oglądane pod mikroskopem elektronowym.
Nowy koronawiorus nie jest groźny. Przekonuje o tym Peter Openshaw, dyrektor Centre for Respiratory Infection Imperial College London. Wykryto go dzięki użyciu wyjątkowo wyrafinowanych metod badawczych. Należy go bacznie obserwować, ale na razie mnie ma powodu do niepokoju– dodaje.
Wirus jest niemal identyczny jak ten, który holenderscy specjaliści wyizolowali na początku 2012 r. u 60-letniego mężczyzny pochodzącego z Arabii Saudyjskiej, który zmarł.
Peter Openshaw przekonuje jednak, że tych dwóch przypadków zakażeń nie należy wiązać ze sobą. Przede wszystkim nie doszło do zakażenia nowym koronawirusem bezpośrednio między ludźmi. Nie ma zatem obaw, że może rozwijać się nowa, podobna do SARS epidemia.
Według brytyjskiego badacza są to jedynie odizolowane przypadki infekcji, które nie zostałyby w ogóle wykryte, gdyby do zidentyfikowania drobnoustrojów nie użyto najnowszych metod badawczych.
WHO nie zaleca ograniczenia ruchu turystycznego z tego powodu.
Pierwszy przypadek SARS u 48-letniego biznesmena pod koniec 2002 r. rozpoznał Carlo Urbani, lekarz WHO. Niestety, sam się zaraził od niego i zmarł kilka miesięcy później — 29 marca 2003 roku w Tajlandii. Zakażenie błyskawicznie się rozprzestrzeniło na inne kraje świata za pośrednictwem zakażonych pasażerów linii lotniczych. Śmiertelność w przypadku zachorowania na SARS jest dość wysoka, ocenia się ją na około 7 proc. (PAP)
zbw/ agt/